| | |
Bohater wywiadu: Łukasz Pyrzak (trener seniorów)
Data: 09.09.2015
Autor: Rafał Romańczuk
- Za nami siedem ligowych kolejek. Można powiedzieć, że to już półmetek rundy jesiennej. Orlęta zajmują obecnie drugie miejsce w tabeli. Mierzymy w Mistrzostwo?
- Jestem ambitnym człowiekiem i tak jak powiedziałem do zawodników na pierwszym treningu: Jak nie teraz to kiedy?
Trenerem seniorów zostałeś 1. lipca. Wcześniej nabierałeś doświadczenia prowadząc grupy młodzieżowe. Czy przed sezonem spodziewałeś się takiego obrotu spraw? Czułeś, że zespół, który wziąłeś pod swoje skrzydła jest w stanie grać na takim poziomie?
- Z klubem w charakterze trenera jestem związany od 2007 roku. Przez ten czas prowadziłem chłopaków na każdym poziomie oprócz juniora starszego. Jeszcze w czerwcu układałem plan pracy ze swoim ówczesnym zespołem juniora młodszego.
Pod koniec czerwca już "chodziły słuchy", że mój poprzednik Wojtek Jałoszewski rozmawia z Tęczą Biskupiec. Wtedy gdzieś w głowie zaświtała myśl, że być może Zarząd klubu postawi na mnie.
Po kilku pierwszych jednostkach treningowych wiedziałem, że możemy powalczyć o najwyższe cele w lidze. Mamy w drużynie kilku doświadczonych zawodników, zdolnych młodzieżowców i do tego wzmocniliśmy się kilkoma chłopakami. Wszyscy ciężko pracują na treningach co pozwala z nadzieją patrzeć w przyszłość.
Poprzedni trener, Wojtek Jałoszewski borykał się z niską frekwencją. W Twoim przypadku takiego problemu nie ma?
- W tej chwili nie ma problemów z frekwencją na treningach. W ostatnim czasie średnia oscyluje wokół 20 zawodników, dlatego nie mogę narzekać na ilość zawodników.
W kadrze mamy kilku juniorów, którzy całkiem nieźle sobie radzą. Bartek Markisz, czy Kuba Suszyński to już etatowi piłkarze. W niektórych meczach grał też Wiktor Olszewski. Jest jeszcze ktoś, kto wyróżnia się na tle innych młodzieżowców?
- Jeśli chodzi o Kubę, Wiktora i Bartka, to są moi wychowankowie, a debiutowali w pierwszej drużynie u Wojtka Jałoszewskiego. Z mojej poprzedniej drużyny jest także Kacper Pyrczak i teraz dołączył również Karol Schmidt. Są to młodzi, pracowici chłopcy, którzy myślę, że z czasem będą stanowić o sile naszego zespołu.
Do Orląt wrócili Paweł Romańczuk i Mateusz Kozoń, piłkarze, którzy w przeszłości tworzyli bramkostrzelny duet. Doszło też kilku nowych graczy, jak Sebastian Krzywicki, Daniel Rukszan, czy Dawid Maćkowiak. Jak oceniasz te wzmocnienia?
- Jeśli chodzi o Pawła to bardzo fajnie wprowadził się do zespołu, wzmocnił nasz środek pola. Nadrabia braki w przygotowaniu motorycznym co powoduje że z meczu na mecz prezentuję się coraz lepiej.
Mateusz także solidnie pracuje i dociąga do poziomu chłopaków motorycznie. Myślę, że za chwilę będzie stanowił o sile naszego ataku.
Daniel i Dawid, to pokłosie meczu kontrolnego z MKS Korsze, które testowało między innymi tych chłopców. Bardzo pracowici piłkarze, zaangażowani, już strzelają dla nas bramki.
Sebastian miał grać u nas już kilka miesięcy temu, jednak wtedy nie doszło do transferu. Chłopak jak na swoje lata doświadczony, ostatnio grał w 4 lidze w kujawsko-pomorskiem. Jeszcze bardziej wzmocnił nasz środek pola.
Jest jeszcze Kamil Jakubowski, który póki co nie miał okazji debiutować w naszym zespole.
Tych kilku zawodników sprawiło, że na treningu nie mogę narzekać na frekwencję, a chłopcy muszą rywalizować ze sobą, żeby znaleźć się w kadrze meczowej.
W którym dotychczasowym spotkaniu było najciężej o punkty?
- Z dotychczasowych meczów najtrudniej było zdobyć punkty z Łyną Sępopol. Był to mecz, gdzie obie drużyny stwarzały sobie mnóstwo sytuacji, jednak to my zdobyliśmy gola. Mimo to Łyna ciągle stwarzała zagrożenie pod naszą bramką, na szczęście w dobrej dyspozycji w tym dniu był nasz bramkarz.
W sobotę rozgromiliście Błękitnych Pasym aż 6:3 i to na ich własnym terenie. Nie myślałeś przed meczem, że zwycięstwo przyjdzie tak łatwo?
- Do Pasymia jechałem z myślą, że będzie to bardzo ciężka przeprawa. Na nasze szczęście mecz ułożył nam się idealnie, bo już po kilku minutach prowadziliśmy 0:2. Moi zawodnicy się rozluźnili i wychodziło im wszystko, co zaowocowało aż 6 trafieniami. Szkoda jedynie tych 3 straconych bramek, które nie powinny paść.
Przed nami mecz z czwartą w tabeli Vęgorią Węgorzewo, z którą wygraliśmy w sparingu 5:3. Nie był to jednak łatwy mecz i tak też pewnie będzie w najbliższą sobotę?
- Sparingi rządzą się swoimi prawami i myślę, że nie ma co patrzeć na ten wynik. Jest to silny zespół ze skutecznym napastnikiem z przodu, z pomocnikiem o doświadczeniu trzecioligowym, jednak solidnie przygotowujemy się do tego meczu i zrobimy wszystko żeby trzy punkty zostały w Reszlu.
Dzięki za rozmowę i życzę powodzenia z kolejnych meczach!
- Dziękuję.
|
|