4. KOLEJKA KLASY OKRĘGOWEJ (GR. 1) W SEZONIE 2007/2008 (29.08.2007)
ŁYNA SĘPOPOL 1 - 2 ORLĘTA RESZEL


Szymon Dubowski
0-1
0-2
1-2
Kamil Jankiewicz
Kamil Jankiewicz

Orlęta: K. Węcławek, K. Wypyszczak, P. Durjasz, P. Bieluń, P. Matauszek, P. Nowicki, G. Jaśkiewicz, A. Bondar, W. Jałoszewski, K. Jankiewicz (90' M. Jankiewicz), B. Bogdaniuk.

Tabela: Orlęta na 10. miejscu, 4 pkt., gole 4:4

Relacja: Jankiel

Przed meczem z Łyną nikt nie ukrywał, że Oręta jadą do Sępopola po komplet punktów. Nasza drużyna po pechowych dwóch spotkaniach miała na swoim koncie zaledwie 1 "oczko", wiec mecz z Łyną potraktowała bardzo poważnie.

Od samego początku nasi piłkarze starali się atakować. Częste przechwyty w środku pola dawały naszej drużynie okazje do kontrataków. Pierwszą miał Bartek Bogdaniuk, który zawahał się jednal na 16 metrze i zbyt późno zdecydował się na strzał.

Bramka na 1-0 była dość przypadkowa, ale najważniejsze, że piłka wylądowała w siatce. :) Karol Wypyszczak wykopał piłkę z naszej połowy ile tylko miał siły w nodze. Ta poleciała aż w pole karne przeciwnika, gdzie najwyżej wyskoczył Kamil Jankiewicz. Piłka jeszcze odbiła się od murawy, a następnie wpadła tuż przy krótkim rogu bramkarza.

Po tym golu Orlęta nadal atakowały, a tego dnia nie było mowy o tym, by ktokolwiek odstawiał nogę. Do podwyższenia wyniku ponownie miał okazje Kamil Jankiewicz, który otrzymał przepiękne podanie od znakomicie spisującego się w tym meczu Pawła Nowickiego. Mocny strzał Kamila instynktownie odbił ręką bramkarz i piłka trafiła w poprzeczkę.

Kolejną znakomitą sytuację miał Bartek Bogdaniuk, jednak zamiast strzelać podawał do Kamila Jankiwicza, który z kolei starał się zagrać do Gaspara Jaśkiewicza. Skończyło się na tym, że wmieszał się w to wszystko obrońca Sępopolu.

Wyśmienitych okazji w pierwszej połowie było co nie miara. Piłka wstrzelona z rzutu rożnego w pole karne prawie znalazła się w siatce, gdyby tylko Paweł Matauszek celnie zdołał uderzyć ją głową. W podobnej sytuacji piłka tym razem trafiła na głowę Gaspara Jaśkiewcza, który trafił w bramkarza. Ten interweniując wybił ją przed siebie. Na jego nieszczęście na miejscu był Kamil Jankiewicz, który nie zmarnował takiej okazji i wpakował piłkę do bramki.

2-0 do przerwy, choć nie jest to wynik, który byłby apogeum naszych możliwości. Gdyby nasz zespół strzelił to, co sobie wypracował, schodzilibyśmy do szatni z wynikiem co najmniej 4-0.

Druga część meczu to walka po obu stronach boiska. Drużyna Łyny nie dawała za wygraną i konsekwentnie dążyła do zmiany wyniku. W pewnym momencie Orlęta zostały zepchnięte do obrony, przez co gospodarze narażali się na kontrataki.

Okazji do strzelenia kolejnych goli niestety nie wykorzystali nasi napastnicy. Bartek Bogdaniuk mógł co najmniej trzykrotnie pokonać bramkarza Łyny. Niestety, tego dnia jego strzały jak zaczarowane mijały bramkę.

Sytuacja na boisku pogorszyła się wraz z utratą kontaktowej bramki. Na środku pola karnego piłkę otrzymał niepilnowany Szymon Dubowski i silnym strzałem od poprzeczki zdobył bramkę dla swojej drużyny. Co ciekawe, jeszcze niedawno zawodnik ten deklarował chęć wzmocnienia Orląt Reszel.:)>

Łyna ruszyła za ciosem, a naszej drużynie coraz ciężej było się bronić. Ponownie jednak nasi piłkarze nie wykorzystali dogodnych sytuacji. Najpierw Kamil Jankiewicz za słabo uderzył, by piłka mogła trafić do siatki, a następnie Gaspar Jaśkiewicz z ostrego kąta trafił w słupek.

W samej końcówce spotkania okazje na strzelenia 3 bramki miał Kamil Jankiewicz, którego znakomicie dostrzegł trener, Wojtek Jałoszewski, jednak gdy składał się on do strzału znakomitą interwencją popisał się doświadczony stoper Łyny i w ostatniej chwili wybił piłkę na rzut rożny. 2 minuty później sędzia odgwizdał koniec meczu i Orlęta mogły cieszyć się z wywiezienia 3 punktów, choć na pewno nie ze skuteczności.

Gdybyśmy strzelili to, co sobie wypracowaliśmy, nie dwie, a minimum 8 bramek trafiłoby na nasze konto. Wygranych meczów się jednak nie osądza, a ja sam muszę pochwalić drużynę za zdrowie i zaangażowanie jakie włożyła w dzisiejsze spotkanie.