18 KOLEJKA KLASY OKRĘGOWEJ (GR. 1) W SEZONIE 2006/2007 (07.04.2007)
ŁYNA SĘPOPOL 3 - 1 ORLĘTA RESZEL
????? (??')
????? (??')
????? (??')

????? (??')
(??') Kamil Jankiewicz



Mateusz Zaleśkiewicz
Paweł Bieluń

Orlęta: M. Bochno (br.) - P. Jałoszewski, P. Bieluń, K. Wypyszczak, K. Królik - B. Bogdaniuk, W. Jałoszewski, M. Zaleśkiewicz (M. Ślązak), A. Klimko (45' Fąk) - G. Jaśkiewicz (M. Kozar), K. Jankiewicz (M. Jankiewicz).

Ławka rezerwowych: J. Prusinowski (br.), M. Kaczmarczyk

Tabela: Orlęta na 5. miejscu, 34 pkt, gole 43:25

Relacja: Solid_Snake

Po bardzo słabym meczu z Piszem kibice oczekiwali, że w Sępopolu Orlęta pokażą lepszą grę i, co najważniejsze, zdobędą trzy punkty.

Zaczęło się zgodnie z planem, bo już w ... minucie Gaspar Jaśkiewicz uderzył na bramkę Łyny, a Kamil Jankiewicz głową zmienił kierunek lotu piłki i tym samym pokonał bramkarza gospodarzy.

Niestety, z minuty na minutę gra naszych zawodników wyglądała coraz gorzej. To Łyna prowadziła grę, a nasza linia pomocy prezentowała się bardzo mizernie. Widać było brak Antka Bondara, którego doświadczenie i umiejętności przytrzymania, a także dogrania piłki bardzo by się przydały.

W ... nieco przypadkową piłkę dostał jeden z graczy Sępopola i przelobował wychodzącego do niego Mateusza Bochno.

Jeszcze przed przerwą jeden z zawodników Łyny został wyrzucony z boiska za niesportowe zachowanie. Trzydziestoosobowa grupa kibiców z Reszla liczyła więc na to, że po przerwie Orlęta rzucą się na rywali i ponownie obejmą prowadzenie. Druga połowa to jednak pokaz nieudolności Orląt, a także sędziów.

Bramka, którą zdobyła Łyna to istne kuriozum. Zawodnik gospodarzy uderzał z rzutu wolnego. Trafił w mur, jednak do piłki dopadł jeden z jego kolegów i z 16 metrów potężnie strzelił w górny róg bramki. Futbolówka odbiła się od wewnętrznej części spojenia i wyszła w pole. Ku zaskoczeniu wszystkich, asystent sędziego pokazał, że przekroczyła ona linię bramkową i "gol" został uznany.

Ta bramka rozzłościła naszych piłkarzy, jednak nie wpłynęło to na ich postawę na boisku. Nadal nic nie wychodziło, a gra prowadzona była tylko jedną strona boiska.

W doliczonym czasie gry całkowicie dobił nas trzeci gol strzelony przez niejakiego Joka, który jest ulubieńcem miejscowych kibiców, ale "piłkarzem" raczej marnym.

W naszym zespole na wyróżnienie zasługje jedynie Mateusz Bochno, który kilka razy pokazał, że jest zdolnym bramkarzem. Fatalnie natomiast prezentował się cały blok ofensywny. M. Zaleśkiewicz był wyjątkowo bezradny, podobnie jak A. Klimko, G. Jaśkiewicz, B. Bogdaniuk i K. Jankiewicz. Grę jak zwykle próbował prowadzić Wojtek Jałoszewski, jednak brakowało kogoś do pomocy.

To już drugi z rzędu tak słaby mecz Orląt. Miejmy nadzieję, że już w najbliższą sobotę piłkarze przełamią kryzys i wygrają po dobrej, przemyślanej grze.