14 KOLEJKA IV LIGI W SEZONIE 2004/2005 (17.10.2004)
ZAMEK KURZĘTNIK 4 - 1 ORLĘTA RESZEL
Slupski (10')
Slupski (17')
Mowinski (47')
Pasik (70')
Piotr Ruszkul (5')

Marcin Wiciński

Orlęta: A. Wysocki, M. Brall, A. Romańczyk, A. Wata, W. Rokicki, W. Jałoszewski, A. Bondar, K. Zalewski (74' P. Nowicki), M. Wiciński, P. Ruszkul, B. Pudlis (80' R. Pawłowski).
Ławka rezerwowych: K. Jankiewicz, T.Grochocki
Zabrakło: P. Chamik, P. Matauszek, P. Bieluń oraz trener Uglarenko.
Liczba widzów: 200 osób

Pogoda: zmiennie: słońce, chmury, wiatr słaby; temp: ok. 14 st.

Po ostatniej tragicznej pasji Orlęta wybrały się do Krzętnika aby zmierzyć się z tamtejszym Zamkiem. Wygrana w tym meczu dałaby pewnie jakieś odbicie jednak tak się nie stało.

Mecz zaczął się niby idealnie. W 3 minucie po zagraniu Bogdana Pudlisa, Piotr Ruszkul z 3 metrów wsadził w krótki róg piłkę i Orlęta objęły prowadzenie.

Radość trwała zaledwie 2 minuty. Odpuszczenie zawodnika przez Bogdana Pudlisa spowodowało stratę bramki. Piłka doszła do prawego pomocnika ten mając dużo czasu znakomicie przymierzył piłkę wrzucając na 7 metr swojemu koledze z drużyny prosto na głowę. Piłka od poprzeczki wpadła do siatki, Andrzej Wysoki w tej sytuacji był bez szans.

Nasza drużyna starała się w jakiś sposób stwarzać zarażenia i o dziwo to my w pierwszej połowie byliśmy drużyną wiodącą. Zespół Kurzętnika rzadko dostawał się pod naszą bramkę.

Około minuty 15 kolejny raz prawy pomocnik odpuszczony (B.Pudlis) zagroził naszej bramce. Tym razem stanął sam na sam z Wysokim jednak nasz bramkarz okazał się lepszy w tej sytuacji.

W minucie 20 było już 2:1 dla Kurzętnika. Zamieszanie w polu karnym-Zawodnik oddał strzał, który obronił nasz bramkarz jednak nie wiedząc gdzie jest piłka pozwolił na przechwyt. Zawodnik minął Wysockiego i stanął przed bramką gdzie ratować sytuację próbował jeszcze Arkadiusz Wata, który jednak nie zdołał przeszkodzić zawodnikowi gospodarzy.

Podczas pierwszej połowy nasza drużyna zdążyła jeszcze kilkakrotnie zaatakować Zamek. Do sytuacji wartych wymienienia należy strzał Wojtka Jałowszeskiego z 20 metrów, który przeleciał minimalnie nad poprzeczką. Dobrą sytuację miał również Wiciński, który dostał znakomitą wrzutkę od Pudlisa. Strzał z głowy niestety obronił bramkarz.

Drugą połowę nasz zespół miał z wiatrem co powinno ułatwić nieco grę i odnowić nadzieję na odwrócenie niekorzystnej sytuacji tym bardziej, że to my przeważaliśmy w pierwszej połowie. Niestety jak pech to pech i tak się nie stało. Zaledwie minutę po rozpoczęciu drugiej połowy wrzucona piłka z rzutu wolnego niefortunnie wybita przez Romańczyka trafiła tuż przed nogi napastnika Zamku, który precyzyjnym strzałem z 5 metrów pokonał bramkarza Orląt.

Kolejne minuty to już raczej zwykła kopanina nie dająca zbyt wielu zagrożeń pod bramką obydwu drużyn. Z groźniejszych sytuacji naszej drużyny należy wymienić strzał Marcina Wicińskiego z 8 metrów, który dosłownie odruchowo i szczęśliwie obronił bramkarz.

W około 70 minucie wynik meczu rozstrzygnął Pasik. Strzał z 20 metrów piłka odbija się od Marcina Bralla tym samym zmieniając lot i bezradny Wysoki zmuszony po raz czwarty wyciągać piłkę z siatki. Chwile później na boisku pojawił się debiutant Paweł Nowicki zastępując Krzysztofa Zalewskiego.

Około 80 minuty na boisku za Bogdana Pudlisa wszedł Rafał Pawłowski.

Ostatnią groźna sytuacją naszej drużyny był strzał z dość ostrego kąta z rzutu wolnego Antoniego Bondara, który bramkarz Zamka zmuszony był wybijać piąstkami.

Najbardziej w tym meczu w naszej drużynie brakowało wykończenia sytuacji, których nie było zbyt wiele jednak jakieś były. Na wyróżnienie w tym meczu zasługuje z pewnością Arkadiusz Wata, który w pierwszej połowie zaliczył wiele przechwytów. No i oczywiście Wojciech Jałoszewski, który naprawdę zostawił wiele sił na boisku a swą grą był doskonałym przykładem dla swoich kolegów. Szkoda, że jedynym. Należy również dodać, iż zespół Orląt ten mecz rozgrywał bez trenera, którego nie mogło być na tym meczu.