2 KOLEJKA IV LIGI W SEZONIE 2004/2005 (11.08.2004)
ORLĘTA REMA SA RESZEL 1 - 4 MAZUR EŁK
Piotr Ruszkul (35')

Piotr Ruszkul (21')
Wojciech Jałoszewski (22')
Paweł Bieluń (64')
Robert Lech (61' - rzut wolny)
Piotr Najewski (63')
Tomasz Tuttas (68')
Piotr Najewski (90')

(50') + (76') = Piotr Makal
Piotr Najewski (80')

Orlęta: A. Wysocki, M. Brall, A. Romańczyk, A. Wata, P. Matauszek, W. Jałoszewski, A. Bondar, T. Grochocki (64' B. Pudlis), P. Bieluń, P. Ruszkul (52' K. Jankiewicz), M. Wiciński.
Ławka rezerwowych: P. Chamik, K. Zalewski, K. Królik, G. Jaśkiewicz.

Liczba kibiców Orląt: 100 osób

Pogoda: słonecznie, bezwietrznie; temp. ok. + 24 st.

W drugiej kolejce sezonu 2004/2005 Orlęta podejmowały na własnym boisku piłkarzy Mazura Ełk. Już w 2 minucie nasz zespół mógł strzelić pierwszego gola, ale niestety Tomasz Grochocki z pięciu metrów główkował prosto w bramkarza.

Osiem minut później w podobnej sytuacji był napastnik Mazura, Szugzda, ale tym razem to on nie wykorzystał 100% okazji i z kilku metrów posłał piłkę obok bramki Andrzeja Wysockiego.

Bezbramkowy wynik utrzymywał się aż do 34 minuty, kiedy to koronkową akcję przeprowadzili napastnicy Orląt, Marcin Wiciński odegrał piłkę piętą do wbiegającego w pole karne Piotrka Ruszkula, ten uderzył z pierwszej i po chwili futbolówka wylądowała w siatce.

Do przerwy Orlęta grały mądrze broniąc korzystnego wyniku. W drugiej połowie już nie było tak pięknie, ponieważ goście od razu rzucili się do ataku. Na dodatek w 52 minucie straciliśmy najlepszego naszego piłkarza, strzelca bramki Piotrka Ruszkula, który z powodu kontuzji musiał opuścić boisko.

Orlęta bez tego zawodnika znacznie się pogubiły i gra zespołu z minuty na minutę wyglądała coraz gorzej, a Mazur coraz więcej czasu przebywał na naszej połowie.

W 58 minucie ładnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Robert Lech i piłka przeszła nad okienkiem naszej bramki. Chwilę później piłkarz ten już się nie pomylił i atomowym uderzeniem z 18 metrów (rzut wolny) pod poprzeczkę wyrównał stan meczu.

Nie minęły dwie minuty, a Mazur zdobył kolejnego gola przy biernej postawie całej naszej defensywy i karygodnym błędzie Andrzeja Wysockiego, który nawet nie drgnął przy dość anemicznym strzale przewrotką Piotra Najewskiego.

Nie dość, że ten gol podciął skrzydła naszym piłkarzom, to na dodatek w 68 minucie jeden z pomocników Mazura strzałem głową podwyższył na 3:1 dla swojego zespołu wykorzystując dokładne dośrodkowanie Lecha. Było już praktycznie po meczu, ale nie dla piłkarzy z Ełku, którzy nadal napierali na naszą bramkę.

W 70 minucie Orlęta przed utratą czwartego gola uratował Andrzej Wysocki, który wygrał pojedynek sam na sam z Szugzdą.

Na kwadrans przed końcem błąd popełnił sędzia główny tego spotkania, który nie podyktował ewidentnego rzutu karnego (albo nie chciał) za faul na Marcinie Wicińskim. Kto wie, jak potoczyłby się mecz, gdyby Orlęta strzeliły drugiego gola. Z pewnością bylibyśmy świadkami emocjonującej końcówki meczu.

W 77 minucie nadzieje naszego zespołu nieco odżyły, ponieważ jeden z zawodników Mazura musiał opuścić boisko za dwie żółte i w konsekwencji czerwoną kartkę. Orlęta postawiły wszystko na jedną kartę i zaatakowały większą ilością graczy odkrywając przy tym swoje tyły.

W 78 minucie Marcin Brall uderzał z rzutu wolnego (16 metrów), ale niestety po raz kolejny nie potrafił skierować piłki do siatki. Już czas, by w klubie i sztabie szkoleniowym zespołu pomyślano nad zmianą egzekutora stałych fragmentów gry. Siłowo uderzane rzuty wolne nie mają szans powodzenia, o czym świadczy choćby fakt, że Marcin w poprzednim sezonie strzelił tylko jedną bramkę z wolnego i to po rykoszecie. To nie jest jego działka i czas to zmienić.

Wracając jednak do meczu warto wspomnieć o sytuacji z 86 minuty, kiedy to Antek Bondar ładnie zagrał w pole karne do Marcina Wicińskiego i ten mając przed sobą już tylko bramkarza gości, uderzył mocno i ... trafił prosto w niego. Szkoda, bo to była doskonała okazja, która chwilę później się zemściła.

W 90 minucie szybki kontratak przeprowadzili piłkarze z Ełku, piłkę na 25 metrze dostał Piotr Najewski, po chwili wpadł w pole karne, minął naszego bramkarza i strzałem w długi róg ustalił wynik spotkania na 4:1 dla Mazura.

A miało być tak pięknie...