WOJEWÓDZKI PUCHAR POLSKI W SEZONIE 2004/2005 (13.10.2004)
PISA BARCZEWO 4 - 1 ORLĘTA RESZEL
Sajnach (20')
Maciesza (55')
Szyński (70')
Brzeziński (83')
Piotr Ruszkul (2')

Rafał Pawłowski

Orlęta: A. Wysocki, P. Matauszek, A. Wata, W. Jałoszewski, W. Rokicki, A. Bondar, K. Jankiewicz (46' M. Wiciński), P. Bieluń (68' R. Pawłowski), P. Ruszkul, T. Grochocki (46' K. Zalewski), P. Nowicki.
Zabrakło: B. Pudlis (kontuzja), A. Romańczyk, P. Chamik, M. Brall.
Liczba widzów: 70 osób

Pogoda: słonecznie, wiatr, temp. ok. 7 st.

Mecz z Pisą Barczewo drużyną niższą o jedną klasę teoretycznie Orlęta powinny wygrać. Oczywiście tylko teoretycznie. Jak się jednak okazało to nie nasz zespół IV ligowy uczył grać w piłkę Pise tylko ona uczył nas.

Mecz się rozpoczął niby idealnie. 2 minuta meczu zgranie głową Jankiewicza do Ruszkula, który stając sam na sam z bramkarzem znakomicie wykorzystał strzelecką sytuację.

Zespół Pisy rzadko zagrażał naszej bramce aż do chwili, gdy jeden z zawodników ładnym strzałem z 20 metrów trafił w poprzeczkę a dobitka szczęśliwie przeleciała nada bramką.

Chwile póŸniej niejaki Sajnach z 16 metrów pokonał Andrzeja Wysockiego. Do końca połowy gra wyglądała na zasadzie kombinacji dwóch drużyn jak zdobyć bramkę jednak to nasza drużyna stwarzała więcej dogodnych sytuacji. Wynikiem 1:1 zakończyła się pierwsza połowa.

Trener postanowił dokonać dwóch zmian za Jankiewicz na boisku pojawił się Wiciński oraz za Grochockiego wszedł Zalewski.

Drugiej braki niestety nie widziałem, ponieważ przez ten czas byłem w szatni. Podobno błąd Antoniego Bondara wykorzystał Maciesza, który stając sam na sam z bramkarzem nie mylił się zdobywając drugą bramkę dla swej drużyny.

Orlęta próbowały stwarzać sobie dogodne sytuację jednak zazwyczaj kończyło się to stratą piłki przez naszych zawodników.

W 68’ no boisku pojawił się Rafał Pawłowski zastępując Pawła Bielunia.

3 minuty póŸniej błąd popełnił Paweł Matauszek, który zamiast wybić piłkę jak najdalej stracił ją a zawodnik od razu przerzucił ją na drugą stronę gdzie Szyński (o ile dobrze usłyszałem) bez problemu skierował piłkę do siatki.

Następna bramka była tylko kwestią czasu, bo gra Orląt nie przypominała zupełnie tego na co naprawdę stać ten zespół.

Wojciech Rokicki niecelnie zagrywa do Pawłowskiego zawodnik przejmujący od razu wrzucił w pole karne gdzie Brzeziński z 7 metrów z głowy skierowuje piłkę do siatki tym samym ustalając wynik na 4:1.

Gra Orląt niestety nie była zbyt dobra to też świadczy o wyniku. Kilka dogodnych sytuacji miał Piotr Ruszkul, który jednak nie potrafił pokonać więcej razy bramkarza gospodarzy. Miejmy nadzieję, że w meczach ligowych będzie szło lepiej bo jak nie cienko widzę całą sytuację Orląt.