34 KOLEJKA IV LIGI W SEZONIE 2003/2004 (19.06.2004)
POLONIA PASŁĘK 2 - 0 ORLĘTA REMA SA RESZEL
Wojciech Siemaszko (47')
Jarek Licznerski (75')



Tomasz Grochocki (35')
Marcin Wypyszczak (71')

Orlęta: A. Wysocki, M. Brall, P. Bieluń, K. Wypyszczak, W. Rokicki, B. Bogdaniuk, M. Wypyszczak (77' P. Chamik), T. Grochocki, K. Jankiewicz, G. Jaśkiewicz, P. Ruszkul.

Liczba kibiców Orląt: 2 osoby (ja i kierowca)

Pogoda: zachmurzenie umiarkowane, wietrznie; temp. ok. + 15 st.

Przed tym spotkaniem oba zespoły sąsiadowały ze sobą w tabeli gromadząc na swym koncie po 47 punktów, dlatego też stawką tego meczu było ósme miejsce na koniec sezonu. Wprawdzie Orlętom wystarczał remis, bo w poprzedniej rundzie pokonaliśmy Polonię 2-0, ale kibice mieli nadzieję na to, iż reszelski zespół postara się odnieść zwycięstwo.

Polonia nie wygrała meczu od trzynastu spotkań, zaliczyła natomiast sześć remisów i tyle samo porażek. Piłkarze Orląt natomiast w ostatnich dwóch meczach nie zdobyli ani jednego punktu. Z powodu nieustannych kłopotów kadrowych naszego zespołu, na mecz do Pasłęka pojechało tylko 12 piłkarzy.

W pierwszej połowie mogliśmy strzelić przynajmniej dwa gole, ale niestety nasi piłkarze byli nieskuteczni. Najpierw w 14 minucie Piotr Ruszkul w sytuacji sam na sam z bramkarzem Polonii zwlekał ze strzałem i obrońca wybił mu piłkę spod nóg, a chwilę później z dystansu strzelał Tomasz Grochocki, ale piłka minęła prawy słupek bramki gospodarzy.

Polonia doskonałą okazję miała w 16 minucie. Jeden z jej piłkarzy uderzał głową z kilku metrów, ale piłka po koźle trafiła w poprzeczkę.

Przez kolejne 20 minut oba zespoły prezentowały się dość słabo. Mnóstwo było niedokładnych zagrań, brakowało też celnych strzałów na bramkę co sprawiało, że mecz nie był zbyt interesujący.

Dopiero w 42 minucie ładną akcję przeprowadzili piłkarze Orląt. Gaspar Jaśkiewicz przy lini bocznej pola karnego "położył" bramkarza gospodarzy, dośrodkował na 5 metr wprost na głowę Piotrka Ruszkula, ale ten niestety pomylił się o centymetry. Szkoda, bo okazja do zdobycia gola była wyśmienita.

Tuż przed gwizdkiem sędziego oznajmującego koniec pierwszej części gry gospodarze wykonywali rzut wolny z 17 metrów. Mocny strzał jednego z piłkarzy Polonii obronił jednak Andrzej Wysocki i do przerwy utrzymał się wynik bezbramkowy.

Druga połowa zaczęła się dla nas tragicznie, bo już dwie minuty po wznownieniu gry gospodarze objęli prowadzenie. Wojciech Siemaszko najpierw strzelał i trafił w spojenie, ale przy dobitce już się nie pomylił i pięknym uderzeniem z półobrotu otworzył wynik spotkania.

W 53 minucie Polonia mogła podwyższyć, ale jeden z napastników główkował minimalnie niecelnie.

W 71 minucie w naszej drużynie nastąpiła zmiana. Kontuzjowanego Marcina Wypyszczaka, który wystąpił w Orlętach po raz pierwszy od kilku miesięcy, zmienił rezerwowy bramkarz, Piotr Chamik, który musiał zagrać w pomocy (nie mam pytań). W takim składzie i ustawieniu reszleski zespół nie potrafił jednak nic zdziałać, czego potwierdzeniem jest fakt, iż nasi piłkarze w drugiej połowie ani razu nie zagrozili bramce Polonii. Gospodarze natomiast bronili wyniku, a gdy nadarzyła się okazja do podwyższenia, próbowali ją wykorzystać.

W 72 minucie zawodnik Polonii strzelał głową z kilku metrów, ale dobrą interwencją popisał się nasz bramkarz, który przeniósł piłkę nad poprzeczką.

Trzy minuty później Andrzej Wysocki byłe jednak bez szans, ponieważ zaspali nieco obrońcy Orląt i Jarek Licznerski strzałem po ziemii w długi róg zdobył drugiego gola dla swojego zespołu.

W 84 minucie ten sam zawodnik próbował jeszcze przelobować naszego bramkarza, ale piłka "przeszła" obok słupka i skończyło się na 2-0 dla Polonii.

Orlęta po raz trzeci z rzędu zawiodły i sam już nie wiem, co o tym myśleć. Sposób, w jaki nasza drużyna kończyła sezon (trzy porażki, 3 gole zdobyte i aż 12 straconych !!!) pozostawia dużo do życzenia. Drużyna, którą widzieliśmy w tych meczach w niczym nie przypominała walecznego zespołu, dla którego ok 150 osób przychodziło w sobotnie popołudnia na mecze rozgrywane w Reszlu. Nie tak w oczach kibiców miała wyglądać końcówka sezonu, ale cóż, to nie od nich zależało, a od samych piłkarzy, którzy po prostu zawiedli...