30 KOLEJKA IV LIGI W SEZONIE 2003/2004 (29.05.2004)
EWINGI ZALEWO 0 - 0 ORLĘTA REMA SA RESZEL
Marcin Brall (81')
Marcin Wiciński (84')

Orlęta: A. Wysocki, M. Brall, A. Wata (36' K. Wypyszczak), T. Kwiatkowski, W. Rokicki ,
G. Jaśkiewicz, A. Bondar, T. Grochocki, P. Bieluń, P. Ruszkul, M. Wiciński.
Ławka rezerwowych: P. Chamik.

Liczba kibiców Orląt: 2 osoby

Pogoda: słonecznie; wiatr umiarkowany; temp. ok. + 17 st.

Orlęta po raz kolejny wystąpiły w osłabionym składzie. Nie mówię tu o Wojtku Jałoszewskim, który podobnie jak Krzysztof Zalewski oraz Artur Romańczyk, w tym sezonie już nie zagra, ale na myśli mam Bartka Bogdaniuka. Piłkarz ten w ostatnim meczu z Warmią Olsztyn nabawił się kontuzji i jego występ w meczu z Ewingami był wykluczony.

Osłabioną drużynę zasilił Karol Wypyszczak, który postanowił wesprzeć zespół w ostatnich pięciu meczach sezonu. Jak pamiętacie, zawodnik ten tuż przed sezonem zrezygnował z treningów, gdyż narzekał na ból w kolanie. Po kilkumiesięcznej przerwie zdecydował się jednak pomóc drużynie.

Mecz stał na dość przeciętnym poziomie. W pierwszej połowie Orlęta miały większą inicjatywę, choć nie potrafiły udokumentować jej zdobyciem bramki. Gospodarze natomiast próbowali kontatakować. To my jednak jako pierwsi mogliśmy strzelić gola.

W 21 minucie ładnym uderzeniem z rzutu wolnego (40 metrów) popisał się Marcin Brall, ale piłka minimalnie poszybowała nad poprzeczką.

W 30 minucie Tomasz Grochocki minął dwóch obrońców, dośrodkował na przedpole bramkowe, ale zarówno Piotr Ruszkul, jak i zamykający całą akcję Paweł Bieluń nie zdołali sięgnąć piłki, a szkoda, bo okazja była wyśmienita.

W 36 minucie bliski zdobycia gola był Marcin Wiciński, ale jego strzał przewrotką intstynktownie obronił bramkarz gospodarzy.

Kilkanaście sekund później Orlęta doznały osłabienia. Urazu nabawił się Arkadiusz Wata, który tak niefortunnie upadł na boisko, że złamał rękę w nadgarstku. Piłkarze z Zalewa nawet nie myśleli o wybiciu piłki poza boisko, co więcej szturmem ruszyli na naszą bramkę (pozostawmy to bez komentarza). Dopiero po kilkudziesięciu sekundach jeden z piłkarzy Orląt wybił piłkę w aut. Nasz piłkarz potrzebował szybkiej interwencji lekarza, ale niestety, na obiekcie nie było ani lekarza, ani karetki. Minęło jeszcze sporo czasu, aż zawodnik ten trafił do szpitala, gdzie stwierdzono dość poważne złamanie. Kontuzjowanego Arka zastąpił debiutujący po dłuższej przerwie Karol Wypyszczak, który jak na kilkumiesięczny brak regularnych treningów, zaprezentował się całkiem dobrze.

W 38 minucie gospodarze mogli objąć prowadzenie. Wierzba wyszedł sam na sam z naszym bramkarzem, jednak Andrzej Wysocki zachował się jak klasowy golkiper i nogami obronił strzał tego zawodnika. Do przerwy utrzymał się wynik remisowy.

W drugiej odsłonie Orlęta oddały inicjatywę gospodarzom, którzy trzykrotnie mogli uzyskać prowadzenie. W 47 minucie jeden z piłkarzy Ewingów nie potrafił z dwóch metrów posłać piłki do siatki. Bardzo dobrze w tej sytuacji zachował się Andrzej Wysocki, który był tam, gdzie być powinien i po raz drugi w tym meczu wybronił "setkę".

W 60 minucie gospodarze wykonywali rzut wolny z 20 metrów na wprost od naszej bramki. Również i tym razem golkiper Orląt stanął na wysokości zadania i mocną piłkę zmierzającą pod poprzeczkę zdołał przenieść nad bramką.

Orlęta próbowały kontratakować, ale brakowało tego ostatniego podania, które otworzyłoby drogę do bramki gospodarzy. Nasza druga linia w tej części gry praktycznie nie istniała, ale nie ma się co dziwić. Antoni Bondar z obolałą nogą nie był w stanie nic zrobić, a Tomasz Grochocki momentami biegał po boisku jak "zagubiona owieczka". Nie było komu wyprowadzić akcji. No, ale tak to jest, jak na ławce nie ma ani jednego piłkarza, który mógłby wejść na boisko i poderwać nieco zespół w ostatnich minutach meczu.

Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, choć w doliczonym czasie gry gospodarze mogli strzelić złotego gola dającego im trzy punkty, ale na nasze szczęście jeden z piłkarzy Ewingów główkował niecelnie.

Wynik remisowy można uznać za sprawiedliwy. Oba zespoły zaprezentowały dość przeciętny futbol i dlatego też podział punktów nie powinien skrzywdzić żadnej z drużyn. Możemy czuć jedynie żal, iż w następnym meczu z Sokołem Ostróda, Orlęta, oprócz kontuzjowanego Arkadiusza Waty, wystąpią bez Marcina Bralla, który złapał dziś siódmą żółtą kartkę i będzie pauzował. Cóż, taki już chyba los reszelskiego zespołu, że albo kontuzje, albo kartki. Miejmy jednak nadzieję, że mimo tych braków w zespole, Orlęta w najbliższych meczach dadzą z siebie wszystko i powalczą o jak najwyższe miejsce w lidze...