28 KOLEJKA IV LIGI W SEZONIE 2003/2004 (19.05.2004)
HURAGAN MORĄG 2 - 0 ORLĘTA REMA SA RESZEL
Tomasz Krajewski (20')
Piotr Borysionek (85')

Adam Krawczyk (30')
Rafał Gagat (49')
Tomasz Krajewski (52')



Marcin Brall (27')
Andrzej Wysocki (52')

Orlęta: A. Wysocki, M. Brall, A. Wata (61' G. Jaśkiewicz), T. Kwiatkowski, W. Rokicki (90' P. Wiśniewski), B. Bogdaniuk, A. Bondar, T. Grochocki, P. Bieluń, P. Ruszkul, M. Wiciński.
Ławka rezerwowych: P. Chamik.

Liczba kibiców Orląt: 2 osoby

Pogoda: pochmurno; wiatr umiarkowany; temp. ok. + 12 st.

Gospodarze tej konfrontacji w rundzie wiosennej zdobyli 20 punktów wygrywając sześć spotkań i dwa remisując. W dziesięciu meczach zanotowali tylko dwie porażki, z Motorem Lubawa (1:2) oraz Sokołem Ostróda (0:1). Na własnym stadionie Huragan ani razu nie przegrał zwyciężając MKS Korsze (4:0), Ewingi Zalewo (1:0) i Jezioraka Iława (2:1) oraz dzieląc się punktami z Polonią Pasłęk (0:0). Mając na uwadze fakt, że w tych meczach stracił zaledwie jedną bramkę, piłkarzy Orląt czekało niezwykle trudne zadanie.

Nasz zespół po raz kolejny wystąpił bez kontuzjowanego Wojciecha Jałoszewskiego, który jakoś nie może wyleczyć kontuzji. Do składu wrócił natomiast Piotr Ruszkul, który ostatnio pauzował za żółte kartki.

Początek meczu był dość wyrównany. Z minuty na minutę jednak Orlęta osiągały przewagę i to one narzucały swoje tempo gry. Niestety, to gospodarze otworzyli wynik spotkania.

W 20 minucie przeprowadzili oni szybką akcję, na strzał z 18 metrów zdecydował się Adam Krawczyk, piłka odbiła się od nogi Marcina Bralla kompletnie myląc naszego bramkarza i tuż przy słupku wpadła do bramki.

Orlęta się nie załamały, co więcej, jeszcze bardziej zaatakowały spychając gospodarzy do defensywy. Rewelacyjnie w tej części gry prezentował się Piotr Ruszkul, który kilkakrotnie udowodnił, że jest naprawdę utalentowanym piłkarzem. W 22 minucie "wkręcił w ziemię" dwóch obrońców, wpadł w pole karne między trzech kolejnych graczy Huraganu, strzelił i gdyby nie instynktowna interwencja bramkarza, padłaby bramka wyrównująca. Chwilę później nasz napastnik uderzał głową po rzucie rożnym wykonywanym przez Bartka Bogdaniuka, ale piłka poszybowała centymetry nad poprzeczką.

W 24 minucie niemałe umiejętności piłkarskie pokazał też Marcin Wiciński, który popisał się ładnym strzałem z półobrotu i bramkarz Huraganu z trudem wybił piłkę na rzut rożny. Nie minęła minuta, a znów bliski zdobycia gola był Piotr Ruszkul. Tym razem jednak trafił on w spojenie słupka z poprzeczką.

W 27 minucie gospodarze szybko wykonali rzytu wolny. Jeden z piłkarzy Huraganu trafił do siatki, ale sędzia gola nie uznał, gdyż dopatrzył się w tej sytuacji pozycji spalonej. Chwilę później z kilkunastu metrów uderzał Krawczyk, ale piłka minęła światło bramki.

W 36 minucie Marcin Wiciński zagrał do wbiegającego w pole karne Pawła Bielunia, ten uderzył z dość ostrego kąta, piłka odbiła się jeszcze od obrońcy i bramkarz z problemami wybił ją poza linię boiska.

Minutę później sam Marcin Wiciński próbował swych sił uderzając z przewrotki, ale po raz kolejny w tym meczu bramkarz gospodarzy popisał się udaną interwencją.

Tuż przed przerwą z rzutu wolnego (20 m) strzelał Marcin Brall, ale golkiper Huraganu był dziś nie do pokonania.

Gospodarze również mogli zdobyć gola do szatni, ale na szczęście Krawczyk przestrzelił z kilku metrów.

Druga połowa toczyła się pod nasze dyktando. Gospodarze nastawili się na kontrataki, które bywały bardzo groźne. Najpierw jednak w 47 minucie Tomasz Grochocki uderzał z 16 metrów, ale niestety prosto w bramkarza.

W 50 minucie Kusiak minął dwóch naszych obrońców, strzelił mocno po ziemi, ale tym razem Andrzej Wysocki stanął na wysokości zadania.

W 52 minucie sędzia wyrzucił z boiska Tomasza Krajewskiego, który uderzył głową Marcina Bralla za co ujrzał czerwoną kartkę. Wydawało się, że gol dla Orląt, to tylko kwestia czasu. Nasi piłkarze dwoili się i troili, ale nie mogli znaleźć recepty na strzelenie kontaktowej bramki.

W 67 minucie najlepszą okazję na wyrównanie zmarnował Gaspar Jaśkiewicz. Bartek Bogdaniuk wbiegł w pole karne, posłał piłkę wzdłuż linii bramkowej wprost do naszego napastnika, ale niestety ten przestrzelił z dwóch metrów.

Sześć minut później to gospodarze mogli zmienić rezultat spotkania, ale Andrzej Wysocki wygrał pojedynek sam na sam z zawodnikiem Huraganu.

W 80 minucie Marcin Wiciński zagrał piłkę na 16 metr do Gaspara Jaśkiewicza, ale ten znów źle uderzył i futbolówka poszybowała 2 metry nad bramką.

Nie minęły trzy minuty, a piłkarze z Morąga mogli ustalić wynik meczu. Nasi obrońcy nie upilnowali Kusiaka, ten uderzył głową z kilkunastu metrów, piłka odbiła się od poprzeczki, później od linii bramkowej, aż w końcu wyszła w pole.

W 85 minucie meczu sędzia popełnił straszliwy błąd (zresztą nie pierwszy tego dnia), który przesądził o wyniku spotkania. Adam Kusiak uderzył łokciem Tomasza Kwiatkowskiego, po czym nasz piłkarz upadł na murawę. Sędzia nie przerwał akcji mimo, że stał niedaleko od całego zdarzenia, a jeszcze lepiej całą sytuację widział sędzia boczny, który również nie interweniował. Kusiak nawet się nie przejął faktem, iż rozwalił nos naszemu piłkarzowi, zagrał piłkę na 5 metr, tam ............... dostawił tylko nogę i było już 2-0. Dopiero wtedy arbiter główny podbiegł do krwawiącego Tomasza Kwiatkowskiego.

Na nic zdały się protesty reszelskich piłkarzy, którzy domagali się od sędziego wyjaśnień, dlaczego nie przerwał gry i nie ukarał Kusiaka czerwoną kartką. Oczywiście sędzia "twardo" podtrzymywał swoją decyzję, nie mówiąc już o tym, że nawet nie podbiegł do "bocznego" w celu spytania, czy nie widział całego zajścia. Zresztą wątpię, czy to by coś zmieniło, bo liniowy przespał połowę meczu (albo tylko udawał, że śpi) i pewnie by stwierdził, że nic nie widział, a Tomasz Kwiatkowski pewnie sam siebie uderzył w twarz, chcąc wymusić na arbitrze przewinienie. Szkoda gadać...

Mimo, że sędzia doliczył pięć minut do regulaminowego czasu gry, wynik nie uległ już zmianie. Z pewnością byłoby inaczej, gdyby drugia bramka nie została uznana. Daję sobie rękę uciąć, że Orlęta doprowadziłyby do remisu. Zresztą moim zdaniem zasłużyły one na zwycięstwo, bo były zespołem znacznie lepszym od Huraganu. Nasi piłkarze zagrali naprawdę bardzo dobry mecz i trzeba im za to podziękować, a jeśli chodzi o wynik, to trudno, raz się wygrywa raz przegrywa. Orlęta zaprezentowały futbol na dobrym poziomie i jeśli w najbliższych meczach zespół zagra w podobnym stylu, to gwarantuję, że wyniki same przyjdą...