22 KOLEJKA IV LIGI W SEZONIE 2003/2004 (17.04.2004)
MRĄGOVIA MRĄGOWO 3 - 2 ORLĘTA REMA SA RESZEL
Piotr Łotysz (17')
Bogumił Sikora (50')
Bogumił Sikora (77')
Marcin Wiciński (21')
Marcin Wiciński (52')

Artur Romańczyk (18')
Tomasz Kwiatkowski (35')
Piotr Ruszkul (66')
Wojciech Jałoszewski (70')

Orlęta: A. Wysocki, M. Brall, A. Wata, A. Romańczyk (76' T. Grochocki), W. Rokicki, T. Kwiatkowski, A. Bondar, W. Jałoszewski, B. Bogdaniuk, P. Ruszkul, M. Wiciński. Ławka rezerwowych: P. Chamik, K. Zalewski, G. Jaśkiewicz.

Liczba kibiców Orląt: ok. 50 osób

Pogoda: zachmurzenie umiarkowane; lekki wiatr; temp. ok. + 12 st.

W poprzedniej rundzie rozgrywek rywalizacja obu drużyn zakończyła się zwycięstwem Orląt, 1:0. Złotego gola zapewniającego naszej drużynie komplet punktów zdobył wówczas Wojciech Jałoszewski.

Po czterech kolejkach rundy wiosennej zarówno Orlęta, jak i Mrągovia zgromadziły na swym koncie po 6 punktów, zaliczając po dwa zwycięstwa i dwie porażki. Oba zespoły sąsiadowały też w tabeli, zapowiadała się więc ciekawa konfrontacja.

W zespole Mrągovii w podstawowej jedenastce wybiegło dwóch piłkarzy, którzy w poprzednim sezonie grali w reszelskim klubie. Mowa tutaj o Piotrku Krztoniu i Bogdanie Sikorze. Jak się później okazało, ten ostatni zapewnił swojej drużynie komplet punktów...

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego nie obyło się bez przykrych incydentów. Otóż na stadionie pojawiła się ponad 100-osobowa grupa pseudokibiców Mrągovii wspierana przez fanatyków nieistniejącego już Stomilu Olsztyn. Tuż przed meczem przybyli też reszelscy kibice, w grupie ok 40-50 osób, ale nie zostali oni wpuszczeni na trybuny stadionu. Co więcej, w chwili ich przybycia o mały włos nie doszło do bójki, gdyż pseudokibice gospodarzy przeskoczyli przez ogrodzenie, oddzielające trybunę od płyty boiska i ruszyli w kierunku naszych.

Wspomnieć tu należy, że na stadionie nie było ani jednego radiowozu Policji, żadnej ochrony, która mogłaby zapanować nad porządkiem, po prostu nikogo, kto mógłby uspokoić rozwydrzonych wandali z Olsztyna i Mrągowa. Organizatorzy spotkania "schowali głowy w piasek" i czekali na rozwój wypadków. Na szczęście sytuacja trochę się uspokoiła i doszło jedynie do konfrontacji słownej sympatyków piłki nożnej z Reszla i pseudokibiców gospodarzy. Po kilkunastu minutach zatarczków Ci ostatni wrócili w końcu na swoją trybunę, natomiast reszelskich kibiców, którzy przyjechali do Mrągowa dopingować swoją drużynę, nikt nie miał zamiaru wpuścić na teren stadionu i jak się później okazało, obejrzeli oni mecz zza siatki.

Pierwsze minuty były dość nerwowe zarówno w grze jednych, jak i drugich. Dopiero w 17 minucie gospodarze zadali pierwszy cios, a gola na 1-0 zdobył Piotr Łotysz, który wpadł w pole karne i strzelił tuż przy prawym słupku Andrzeja Wysockiego. Reszelski bramkarz był w tej sytuacji bez szans. Na odpowiedź Orląt nie trzeba było długo czekać, bo już cztery minuty później Marcin Wiciński wykorzystał dokładne dośrodkowanie z rzutu wolnego Antka Bondara i uderzeniem głową z 5 metrów umieścił piłkę w siatce. W momencie, kiedy nasi piłkarze cieszyli się ze zdobycia wyrównującego gola, na płytę boiska wbiegł jeden z pseudokibiców gospodarzy z zamiarem pobicia strzelca bramki. Niewiele brakowało, by dopiął swego, ale piłkarze obu drużyn oraz sędzia wspólnymi siłami odprawili go na trybuny. Po raz kolejny pojawiło się pytanie: "Gdzie są ludzie odpowiadający za bezpieczeństwo na stadionie?". Może warto byłoby spytać o to organizatorów tego meczu?

Po tym incydencie na boisku znów zrobiło się nerwowo. Gospodarze znacznie szybciej się otrząsnęli i o mały włos nie strzeliliby kolejnej bramki. Najpierw w 31 minucie jeden z napastników Mrągovii potknął się w naszym polu karnym marnując 100% sytuację, a kilka minut później dobrą interwencją popisał się bramkarz Orląt, który obronił trudny strzał z kilku metrów. Do przerwy utrzymał się jednak wynik 1-1.

Druga połowa zaczęła się dla nas niekorzystnie, bo już w 50 minucie gospodarze po raz drugi w tym meczu objęli prowadzenie. Z rzutu rożnego drośrodkowywał Piotr Krztoń, do piłki najwyżej wyskoczył Bogumił Sikora i strzałem głową w krótki róg podwyższył na 2-1 dla Mrągovii. Nie minęły trzy minuty, a dobrze grający dziś Marcin Wiciński zdobył swojego drugiego gola wykorzystując dokładne, prostopadłe podanie Wojtka Jałoszewskiego.

Dosłownie minutę później stracilibyśmy bramkę, ale piłkę z linii bramkowej wybił Bartłomiej Bogdaniuk. Sześć minut później to Orlęta stanęły przed szansą na podwyższenie rezultatu, ale chytry strzał Wojtka Jałoszewskiego obronił golkiper gospodarzy.

W 64 minucie Piotr Krztoń próbował bezpośrednio z rzutu rożnego zaskoczyć Andrzeja Wysockiego i po części ta sztuka mu się udała, bo nasz bramkarz źle obliczył lot piłki i przed utratą gola uratowała nas poprzeczka. Nie minęło 10 minut, a podobnym wyczynem popisał się Marcin Wiciński, który w sytuacji sam na sam przelobował golkipera Mrągovii i piłka również wylądowała na poprzeczce.

Niewykorzystane sytuacje się mszczą, o czym reszelscy piłkarze przekonali się w w 77 minucie kiedy to Bogumił Sikora w identycznej sytuacji, jak ta z 50 minuty meczu, umieścił piłkę w siatce Orląt. W końcówce spotkania nasi piłkarze próbowali jeszcze doprowadzić do remisu, ale zarówno strzały głową Arkadiusza Waty, jak i Marcina Wicińskiego przeszły obok słupka bramki gospodarzy i wynik nie uległ już zmianie.

Porażka Orląt na pewno nie jest wynikiem sprawiedliwym, ale cóż, piłka nożna jest grą nieprzewidywalną i nie zawsze wygrywa drużyna lepsza. Myślę, że nasza drużyna zasłużyła przynajmniej na remis.

Jeśli natomiast chodzi o wszystkie pozapiłkarskie elementy sobotnego widowiska, to mam nadzieję, że ktoś w W-MZPN zajmie się ustaleniem tego:

- dlaczego na stadion nie wpuszczono reszelskich kibiców, których celem nie było to, by wszczynać bójki na stadionie, lecz kulturalny doping swojej drużynie? Warto wspomnieć, że chuligani z Mrągowa i Olsztyna weszli na stadion bez żadnych problemów i to oni zaatakowali naszych kibiców.
- dlaczego na stadionie nie było żadnych organów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo zarówno kibiców, jak i samych piłkarzy?
- dlaczego nikt nie zapewnił naszym kibicom eskorty policyjnej do autobusu?

Mam nadzieję, że ktoś to wyjaśni i sprawa ta nie pozostanie bez echa wsród sympatyków i działaczy futbolu Warmii i Mazur.