| | |
19 KOLEJKA IV LIGI W SEZONIE 2003/2004 (27.03.2004) |
ORLĘTA REMA SA RESZEL |
1 - 2 |
START DZIAŁDOWO |
|
Piotr Ruszkul (44')
Wojciech Rokicki (88')
|
Arkadiusz Wata (26' - samobójczy)
Paweł Laskowski (57')
|
Orlęta: A. Wysocki, M. Brall, A. Wata, A. Romańczyk, T. Kwiatkowski, A. Bondar, W. Jałoszewski (83' W. Rokicki), B. Bogdaniuk, T. Grochocki, P. Ruszkul, M. Wiciński. Ławka rezerwowych: P. Chamik, P. Wiśniewski, G. Jaśkiewicz, P. Bieluń, K. Zalewski.
Liczba kibiców Orląt: ok. 180 osób
Pogoda: pochmurno; bez opadów; bezwietrznie; temp. ok. + 4 st.
|
Trener Orląt, Roman Uglarenko mógł w tym meczu skorzystać ze wszystkich swoich piłkarzy, ponieważ do składu powrócili dwaj kartkowicze, Marcin Wiciński i Wojciech Rokicki, których przed tygodniem zabrakło.
Orlęta wówczas w ładnym stylu pokonały Błękitnych Orneta, 5:2. Start natomiast w pierwszej kolejce rundy wiosennej zaledwie zremisował na własnym stadionie z Korszami, 0:0. Reszelscy kibice liczyli na kolejne efektowne zwycięstwo swojego zespołu. Niestety, jak się później okazało znacznie się przeliczyli...
Już na początku pierwszej połowy Marcin Wiciński mógł strzelić bramkę, ale piłka po jego uderzeniu głową poszybowała nad poprzeczką. W 21 minucie swoich sił próbował Marcin Brall, który popisał się ładnym strzałem z ok 35 metrów. Niestety, futbolówkę zmierzającą w okienko bramki wybił na rzut rożny golkiper Startu.
W 26 minucie stało się najgorsze... Dośrodkowanie z prawej strony boiska przeciął Arkadiusz Wata i strzałem głową umieścił piłkę w bramce Orląt zdobywając tym samym gola samobójczego. Trzy minuty później przed szansą wyrównania stanął Piotr Ruszkul, ale niestety przestrzelił z 5 metrów.
W 31 minucie szybką akcję przeprowadzili piłkarze Startu i gdyby nie dobra interwencja Andrzeja Wysockiego, byłoby po meczu.
W 40 minucie nasz zespół mógł doprowadzić do remisu, ale Marcin Wiciński w doskonałej sytuacji zachował się egoistycznie i zamiast zagrać piłkę na 5 metr do niepilnowanego Antka Bondara mającego przed sobą pustą bramkę, strzelił prosto w bramkarza Startu i akcja zakończyła się fiaskiem.
Na szczęście tuż przed przerwą Orlętom udało się strzelić upragnioną bramkę. W 44 minucie dośrodkowanie Antka Bondara wykończył celnym uderzeniem Piotr Ruszkul i piłka wylądowała w siatce.
Wydawało się, że w drugiej połowie reszelski zespół zaatakuje ze wzmożoną siłą. Tak jednak nie było, a piłkarze Orląt grali niemrawo nie mając kompletnie żadnego pomysłu na grę. Wykorzystali to goście i w 57 minucie po ładnym kontrataku zdobyli gola dającego im prowadzenie.
W przeciągu kolejnych 20 minut goście dwukrotnie mogli podwyższyć rezultat, ale pewne interwencje naszego bramkarza na to nie pozwoliły.
Orlęta najlepszą okazję do wyrównania miały w 80 minucie, ale Tomasz Grochocki nie potrafił z trzech metrów posłać piłki w światło bramki.
W 87 minucie goście ostatecznie mogli nas dobić strzelając trzecią bramkę, ale po raz kolejny Andrzej Wysocki wygrał pojedynek sam na sam z piłkarzem Startu.
Do końca meczu wynik nie uległ zmianie i nasz zespół po raz drugi w tym sezonie przegrał ze Startem Działdowo, najpierw 0-2, teraz 1-2.
Ta porażka mogła być o wiele wyższa i to, że taką nie jest należy zawdzięczać Andrzejowi Wysockiemu. Chyba się nie pomylę, jeśli stwierdzę, że nasz bramkarz był jedynym jasnym punktem Orląt w dzisiejszym meczu. Reszta zespołu w niczym nie przypominała drużyny, która przed tygodniem przez pełne 90 minuty walczyła ambitnie o każdy centymetr boiska.
Cóż porażka boli, ale trzeba wziąć się w garść, bo za tydzień czeka nas ciężki mecz derbowy z Granicą Kętrzyn, a z tym rywalem, nie możemy przegrać...
Zdjęcia z meczu:
|
|