SOKÓŁ OSTRÓDA 3 : 3 ORLĘTA REMA SA RESZEL (18.10.2003)

Zespół Sokoła przed tym meczem zajmował pierwsze miejsce w tabeli. W 13 kolejkach spotkań zdobył aż 34 punkty, a to za sprawą 11 zwycięstw, jednego remisu i tylko jednej porażki. Co więcej, na własnym boisku Sokół stracił tylko 1 gola zdobywając ich aż 18. Nie ma co ukrywać, że jest to najpoważniejszy kandydat do tytułu mistrzowskiego.

Orlęta pojechały do Ostródy z zamiarem przywiezienia 1 punktu, choć wszyscy doskonale wiedzieli, że będzie to bardzo ciężkie zadanie. Do składu powrócił Wojciech Jałoszewski, który zdołał w szybkim czasie wyleczyć kontuzję i kilka dni temu wznowił treningi. Nadal natomiast nie dał znaku życia Tomasz Machniak i dalej nie wiadomo, dlaczego nie pojawia się zarówno na treningach, jak i na meczach. Żaden z naszych zawodników nie pauzował za kartki, więc na boisko wybiegliśmy w najsilniejszym składzie.

Niestety, z powodu choroby na mecz nie pojechałem i dlatego też krótką relację z tego spotkania sporządziłem po uzyskaniu informacji od jednego z piłkarzy naszej drużyny.

Zgodnie z oczekiwaniami to Sokół narzucił swoje tempo gry i to on częściej przebywał przy piłce. Orlęta nastawiły się na kontry i dzielnie odpierały ataki gospodarzy. W 18 minucie Marcin Wiciński dośrodkował z rzutu rożnego, a Tomasz Kwiatkowski ładnym uderzeniem głową dał naszej drużynie prowadzenie. W 26 minucie nieporozumienie naszych defensorów wykorzystał Miłkowski i strzałem z kilkunastu metrów wyrównał stan meczu. Pięć minut później Orlęta znów objęły prowadzenie, a to za sprawą Marcina Wicińskiego, który w ładny sposób przelobował bramkarza Sokoła zdobywając drugą bramkę dla reszelskiego zespołu. W 37 minucie niezrozumiałą decyzją popisał się arbiter główny tego spotkania, który przypadkowe zagranie Marcina Bralla do bramkarza Orląt, Andrzeja Wysockiego, zinterpretował jako zamierzone (bramkarz Orląt złapał piłkę w ręce) i podyktował rzut wolny pośredni w odległości 7 metrów od naszej bramki. Po wznowieniu gry na przedpolu bramkowym zrobił się "kocioł", jednak do piłki zdołał dobiec Ciesielczyk i wepchnął ją do siatki. Podobno w tej sytuacji reszelski bramkarz był faulowany, ale sędzia nie odgwizdał przewinienia. Widać, chciał pomóc gospodarzom. Do przerwy było więc 2:2.

Już na początku drugiej części gry kontuzji doznał Arkadiusz Wata i musiał opuścić boisko. W jego miejsce wszedł Krzysztof Zalewski. Sokół nadal atakował, a Orlęta próbowały wykorzystać każdą nadażającą się okazję do kontrataku. I to się opłaciło. W 66 minucie ładną kombinacyjną akcję przeprowadzili Piotr Ruszkul i Marcin Wiciński i ten ostatni technicznym strzałem w krótki róg zdobył trzecią bramkę dla Orląt, a swoją drugą w tym meczu. Orlęta dzielnie broniły wyniku, a gospodarze za wszelką cenę chieli wyrównać. Ta sztuka w końcu im się udała, ale dopiero w 82 minucie, kiedy to Radziwon strzałem z kilkunastu metrów pokonał naszego bramkarza. W końcówce gospodarze jeszcze bardziej przycisnęli i mimo, że sędzia przedłużył mecz aż o sześć minut, nie udało im się zdobyć zwycięskiego gola. Reszelskim piłkarzom udało się dowieźć korzystny wynik do końca i tym samym Orlęta przedłużyły swoją dobrą passę 11 kolejnych meczów bez porażki (+ mecz pucharowy). Wielkie brawa dla wszystkich piłkarzy, a przede wszystkim dla Marcina Wicińskiego, który strzelił w tym meczu dwie jakże ważne bramki i miejmy nadzieję, że tym samym odnalazł on swoją formę strzelecką. Brawo! Brawo! Brawo! I oby tak dalej !!!

Skład Orląt w meczu:
A. Wysocki, M. Brall, A. Wata (50' K. Zalewski), A. Romańczyk, W. Rokicki, A. Bondar, W. Jałoszewski,
T. Kwiatkowski (88' P. Bieluń), B. Bogdaniuk, P. Ruszkul (75' G. Jaśkiewicz), M. Wiciński

Ławka rezerwowych:
P. Chamik, D. Stelmaszczyk, P. Matauszek, P. Bieluń, K. Zalewski, G. Jaśkiewicz, K. Jankiewicz

Gole:
0-1 Tomasz Kwiatkowski (18'), 1-2 Marcin Wiciński (31'), 2-3 Marcin Wiciński (66')

Żółte kartki: W. Jałoszewski (28'), W. Rokicki (34'), A. Wysocki (44'), A. Bondar (53')

powrót